Wspomnienie pana Jerzego Pantery o Dyrektorze Janie Krawczyku

Przychodzimy, odchodzimy, a to, co po nas zostaje, to ludzka pamięć i dzieła trwałe, jeżeli potrafimy je stworzyć.

W piątek – 6 listopada, niewiele  godzin po śmierci żony zmarł  Dyrektor Jan Krawczyk ( 1932 – 2020 ) . Był twórcą świetności i budowniczym sławy Technikum Chemicznego i Zespołu Szkół Technicznych w Tarnowie- Mościcach.

Postanowiłem skreślić kilka słów pożegnania w imieniu bardzo już nielicznej grupki jego współpracowników z zespołu kierowniczego Szkoły. Wiem, że Dyrektor chciał, abym go pożegnał mową na cmentarzu – w ostatnich rozmowach wprost o tym mówił.  W dzisiejszej sytuacji  nie będzie to możliwe,  więc poniższym wspomnieniem pragnę wypełnić zobowiązanie.

Kiedy w roku 1974 podejmowałem swoją pierwszą pracę nauczyciela fizyki w sławnym Technikum Chemicznym, Dyrektor kierował Szkołą od kilkunastu już lat. Zapamiętałem go       z tamtego czasu jako silną osobowość, jako obdarzonego dużym autorytetem kierownika licznego zespołu ludzi, powszechnie szanowanego.  Szkoła była duża – jej uczniowie przybywali do niej  z całego obszaru dawnej historycznej Małopolski – ponad  1000 uczniów, ponad 100 nauczycieli wliczając dochodzących inżynierów z Zakładów Azotowych, dwa duże internaty z załogami, kilkanaście osób w administracji i obsłudze. Pierwsze, co uderzało, to dbałość Dyrektora o rozwój zawodowy swoich nauczycieli, zwłaszcza początkujących. Wpajał wszystkim swoje zawodowe przekonanie – lekcja jest rzeczą świętą, co oznaczało zarówno punktualność w jej rozpoczynaniu i kończeniu, ale też najlepsze wykorzystanie czasu jej trwania.  Dyrektor uznał, że najlepiej mobilizować  młodych pedagogów przez zachętę do tworzenia swojego warsztatu pracy, pomagał w tym działaniu a dodatkowo tworzył własny standard wyposażenia klasy szkolnej. Niemal w  każdej  sali zainstalowano katedrę nauczycielską z kamerą telewizyjną i dużymi telewizorami na ścianach, co pozwalało wyeliminować  przestarzale epidiaskopy i rzutniki, nauczyciele TCH otrzymali jako pierwsi w Tarnowie fotopowielacz, magnetowidy zastępowały niewygodne projektory filmowe, pierwsza w Tarnowie  pracownia informatyki pojawiła się  w ZST w roku 1988. Był Dyrektor niestrudzonym propagatorem nowoczesnych – aktywizujących metod nauczania w miejsce tradycyjnych, podających. Wskazywał na  potrzebę nowoczesności w nauczaniu w czasie posiedzeń Rady Pedagogicznej, przy omawianiu lekcji hospitowanych, mobilizował do tej pracy swoich zastępców i zespoły przedmiotowe. Wymagał, aby ćwiczenia laboratoryjne przewidziane programem a  także pokazy zjawisk czy demonstracja modeli  były lekcyjną  codziennością  także poza laboratoriami.  Tylko w TCh  i potem w ZST nawet w pracowni fizycznej zatrudniano asystentkę nauczycieli. Dyrektor wiedział, że aby nauczyciel mógł być twórczy i skuteczny musi mieć stworzone  do skutecznej pracy właściwe warunki. Był bardzo wymagający, ale uczciwy w wymaganiach.  W  polityce kadrowej stawiał na zatrudnianie absolwentów  Technikum, którzy wracali po studiach do pracy w swojej Szkole. Dbając  o kadrę pedagogiczną i planując rozwój Szkoły kierował nauczycieli na studia podyplomowe, w owym czasie bezpłatne i w ramach delegacji. W ciągu lat Szkoła bardzo się zmieniała także wskutek nakierowania tematów prac dyplomowych na wzbogacanie pracowni i klasopracowni w nowoczesne pomoce dydaktyczne.

Bliżej poznałem Dyrektora, gdy  w latach 1984 -1987 byłem w ZST wicedyrektorem i mogłem z bliska, na co dzień, obserwować jego pracę i uczyć się od niego, jak skutecznie pracować. Miał Dyrektor techniczny, inżynierski sposób podejścia do swoich zadań a przy tym sam nieustannie starał się swoją pracę organizatora i lidera zespołu doskonalić. Często czytał i cytował literaturę pedagogiczną, ale jego pasją było doskonalenie organizacji pracy, na jego biurku zawsze widziałem egzemplarze czasopisma „ Dyrektor Szkoły”, nowości z zakresu organizacji i zarządzania dostarczała zobowiązana do tego biblioteka szkolna. Pamiętam często powtarzane przez Dyrektora polecenie – musimy pracować w cyklu działania zorganizowanego – planowanie, realizacja i kontrola. Przy  tym kontrolę Dyrektor pojmował  nowocześnie tzn.  jako okazję do pogłębionej analizy wykonania zadań i jako wstęp do nowego cyklu. Był bardzo pracowity i skrupulatny i to dążenie do perfekcji  wpajał swoim współpracownikom. Pamiętam jak pilnował, aby ustalenia z posiedzeń zespołu kierowniczego notować w kalendarzach, cytując łacińskie powiedzenie : „verba volant – scripta  manent”.  Wszelkie pojawiające się nowe pomysły Dyrektor twórczo przenosił na grunt Szkoły  – pamiętam jak organizował doroczną akcję zespołu kierowniczego dla oceny pracy nauczycieli – opracowaliśmy wspólnie schemat takiej oceny i wspólnie z udziałem wszystkich wypełnialiśmy tabele tak,  aby ocena wpisywana potem do akt była możliwie konkretna,  wszechstronna, obiektywna. Te nasze zapisy były podstawą do systematycznego wnioskowania o nagrody i odznaczenia dla nauczycieli, a Dyrektor potrafił zabiegać, aby wnioski były skuteczne.  Dyrektor Krawczyk był na swój sposób starodawnie elegancki, potrafił doceniać wybitnych nauczycieli, z wyjątkowym szacunkiem odnosił się do nauczycieli  emerytowanych, kiedy ci odwiedzali Szkołę,  miał powiedzenie –„ jeżeli zapraszają, trzeba iść” i szedł, nawet gdy zaproszenie nie sprawiało przyjemności. Bardzo przestrzegał zasady, aby zmarłego pracownika Szkoły pożegnać w imieniu społeczności szkolnej a  gdy nie mógł zrobić tego osobiście, delegował wicedyrektorów.  Umiał być wdzięczny swoim współpracownikom:  kiedy po dwutygodniowej pracy nad przygotowaniem organizacji nowego roku szkolnego, kiedy gotów był też podział godzin, Dyrektor zapraszał cały zespół kierowniczy tzn. swoich zastępców i kierowników naszych, szkolnych  wydziałów do swojego domu nad Jeziorem Czchowskim, aby  nie tylko podziękować za pracę, ale też by zbliżyć swoich ludzi, by efekty synergii w pracy zespołu wynikały także z przyjaźni i wzajemnego zaufania. Zawsze świetnie przygotowany do posiedzeń klasyfikacyjnych Rady Pedagogicznej wiedział o uczniach więcej często niż wychowawca klasy i był najlepszym obrońcą uczniów w czasach, kiedy powtarzanie klasy nie było rzadkością. Doceniał zwłaszcza uczniów wyróżniających się w zajęciach pozalekcyjnych, utalentowanych sportowców i bronił też takich,  którym dom rodzinny nie zapewniał możliwości efektywnej nauki. Dyrektor miał ukształtowane przez praktykę i samokształcenie poglądy pedagogiczne – był przekonany, że w szkole technicznej ogromną rolę wychowawczą spełniać mogą zajęcia pozalekcyjne. W latach 70 i 80 rozwinęły się one nadzwyczajnie, obejmując większość uczniów. Wychowanie do udziału w kulturze było dla Dyrektora polem, na którym spełniał się znakomicie. Kilkudziesięcioosobowe zespoły muzyczne i taneczne, z doświadczonymi instruktorami, skutecznie uczyły i osiągały wysoki poziom artystyczny.     Nowych zadań Dyrektor nie odkładał na potem. Kiedy w roku 1984 już jako nowy wicedyrektor zaproponowałem na posiedzeniu zespołu kierowniczego wyróżnianie najlepszych absolwentów medalem     Primus ZST  Dyrektor dosłownie w ciągu dwóch tygodni przyniósł na nasze kolejne posiedzenie gotowe medale zaprojektowane i odlane w brązie w Zakładach Azotowych          a  w kwietniu tego samego roku szkolnego pierwszy laureat otrzymał medal.  Był Dyrektor świetnym gospodarzem – jego cotygodniowe przejścia przez wszystkie pomieszczenia szkolne eliminowały awarie – wszystko naprawiano, odnawiano na bieżąco, a dokonywany niejako przy okazji przegląd gablot na korytarzach skutkował ich systematyczną aktualizacją. Dyrektor widział potrzebę wprowadzania do nauczania nowych specjalności – organizował je i doposażał pracownie, ale też zdawał sobie sprawę, że bez rozbudowy Szkoły dalszy postęp będzie niemożliwy. W ostatnich latach swojej pracy poświęcił się pilnowaniu budowy i obronienia dla Szkoły imponującego obiektu – zespołu laboratoriów szkolnych. Ktoś, kto dzisiaj ma do czynienia z inwestycjami  w oświacie nie zrozumie, co znaczyło budowanie w drugiej połowie lat 80, jakiego wymagało wysiłku, jakich zabiegów, aby budowy nie przerwano, jakich sposobów, aby budynek wyposażyć  i oddać do użytku?  Ile zdrowia, nerwów i wykorzystywania osobistych kontaktów na wysokich szczeblach to wymagało wiedzą ci,  co  tamten czas pamiętają.  Ale udało się i dziś, dzięki Dyrektorowi Krawczykowi,  ZST może rozwijać się nadal w XXI wieku, bo dysponuje bazą na miarę wyższych uczelni.

Na koniec wspomnę Dyrektora jako przyjaciela – nasza przyjaźń nie była przyjaźnią szkolną, młodzieńczą – zaczęła się przecież kiedy obaj byliśmy dojrzałymi ludźmi i wynikała z podobnego patrzenia na naszą nauczycielską misję, wynikała ze wspólnej pracy i wzajemnego szacunku. Bardzo szanowaliśmy Dyrektora  – w naszym zespole jego autorytet nie podlegał  dyskusji – wiele razy przy różnych okazjach proponował nam, aby jak to się mówi,  przejść na ty – w ciągu lat były to wciąż  przejścia jednostronne – dyrektor zwracał się do nas po imieniu ale my zawsze odpowiadaliśmy Panie Dyrektorze. Kiedy przeszedł na emeryturę spotykaliśmy się z okazji imienin, potem zwyczajowo dawny zespół kierowniczy i jego Szef znowu, jak za dawnych lat, zawsze w czerwcu – na Jana,  gromadzili się w jego domu nad jeziorem. Trwało to wiele lat, do czasu, kiedy zaczęło nas  z grona ubywać, potem zaś zdrowie małżonki – Pani Izy – wymagało już ciągłej, troskliwej obecności męża – opiekuna i w ostatnich latach nasze kontakty były już tylko telefoniczne. Dyrektor odczuwał upływ czasu, zdrowie coraz częściej szwankowało, ale nieodmiennie interesował się wydarzeniami politycznymi, jako państwowiec cieszył się sukcesami i rozwojem Polski, krytykował nieodpowiedzialnych polityków, doceniał rozsądek i umiar w osądzaniu ludzi. Ale najczęściej rozmawialiśmy o szkole, w której w ciągu 27 lat pełnienia funkcji i misji dyrektora stworzył atmosferę twórczości i rzetelnej pracy, atmosferę, która nie odeszła wraz z nim. Jego następcy kontynuowali pracę w stworzonym przez niego systemie i  rozwijali to, co On zaczął. Dzisiaj po latach to, co do Szkoły wnosił Dyrektor Krawczyk –  wtedy nowe i twórcze – stało się powszechną normalnością.  Ale przed Szkołą zawsze stoją nowe wyzwania i atmosfera oraz  tradycja wyrosła w przeszłości służy odkrywaniu i budowaniu nowego.  ZST  w ciągu lat swojego istnienia wnosił do kultury swojego funkcjonowania wciąż nowe elementy, wśród których godne uwagi było min. upamiętnienie niezwykłego człowieka i znakomitego nauczyciela, wychowawcy Pana Józefa Urbaniaka tablicą pamiątkową.  Zwracam się do Dyrekcji ZST i całej społeczności Szkoły, aby podobną tablicą  pamiątkową w budynku laboratoriów uczcić głównego animatora tego dzieła.  Dyrektor Krawczyk zasłużył na trwałe upamiętnienie – niech, kiedy odejdą ostatni świadkowie jego pracy, o jego dokonaniach świadczy napis ważny dla nas dzisiaj ale też dla naszych następców.

Kiedyś największym wyróżnieniem dla ważnych osobistości w Polsce było uznanie przez najwyższe gremia, że ktoś dobrze zasłużył się Ojczyźnie.  Dziś, kiedy żegnam swojego pierwszego i najwybitniejszego Dyrektora, chciałbym wyrazić przekonanie, że Dyrektor Jan Krawczyk dobrze zasłużył  się naszej Małej, Tarnowskiej Ojczyźnie.

Dzieło jego jest trwałe i cenne, czas jego usiłowań nie przeminął marnie. Niech po znojnej pracy  odpoczywa w pokoju.

Jerzy Pantera