ZST

Ostatnie pożegnanie

Pożegnaliśmy naszego Przyjaciela, Kolegę Janusza Chmielewskiego.
      Nie mieliśmy czasu, żeby przygotować się do tej chwili. Kiedy śmierć zabiera kogoś bliskiego stajemy wobec tego faktu zaskoczeni, zupełnie zdumieni i bezradni. Tak zareagowało na jego niespodziewane odejście wielu z nas. Wydaje się, że zaledwie wczoraj Janusz zjawiał się w pokoju nauczycielskim, witał z nami, rozmawiał, żartował. A dziś żegnamy go na zawsze, wiedząc, że żadna rozmowa się już nie powtórzy, nie powtórzy się żaden uśmiech, żaden uścisk dłoni, nigdy więcej Janusz nie stanie w drzwiach, nie pojawi się na szkolnym korytarzu…

 

          Był jednak wśród nas i przez wiele lat jego sprawy, troski, radości były też naszymi. Mgr inż. Janusz Chmielewski od roku 1990  związany był z naszą szkołą, był nauczycielem i wychowawcą, ale też w latach 1994 – 2001 pełnił funkcję wicedyrektora ZST. Świetnym pedagogiem czyniły go: pracowitość, przyjazny stosunek do uczniów, gotowość poświęcania im swojego czasu, szeroka wiedza, pasja, którymi dzielił się młodzieżą. Nic dziwnego, że jego uczniowie zostawali regularnie laureatami Olimpiad Wiedzy Technicznej i zwycięzcami licznych konkursów naukowych. Swoją drogę do zawodu nauczyciela Janusz rozpoczął studiując na Politechnice Śląskiej w Gliwicach. Zanim jednak trafił do szkoły pracował jako inżynier w Fabryce Silników Elektrycznych Tamel w Tarnowie. Praktyczna wiedza zdobyta w zakładzie stała się atutem wykorzystywanym potem w pracy nauczyciela. Pracę tę rozpoczął w 1981 roku zatrudniając się w Zespole Szkół Mechaniczno-Elektrycznych.

 

          Zawód bardzo mocno określa człowieka, ale nie wypełnia w całości jego życia. Janusz kochał muzykę, zwłaszcza dobrego mocnego rocka, kochał też sport – żużel, piłkę ręczną. Był fanem radiowej Trójki i często o niej dyskutowaliśmy.

 

         Januszu, zapamiętamy Twoją życzliwość, będziemy często wspominać Twój uśmiech, ciepły głos. Wspomnienie Twojej obecności będzie już zawsze łączyło się ze smutkiem i poczuciem straty, z żalem, który wywołuje odejście dobrego i przyzwoitego człowieka.

 

         Wiemy, że Twoje odejście najwięcej bólu przynosi rodzinie. Pustki po Tobie nie da się zapełnić i choć może za wcześnie o tym mówić, to jednak „czas doktór każdemu” i „niezauważalnie twardnieje cierpienie w kwarc pogodzenia, w uciszenia krzemień”.

 

Żegnaj drogi Kolego. Do zobaczenia. Cześć Jego pamięci.